piątek, 5 maja 2023

Sztuka medytacji Zen w aikido i karate

Sztuka medytacji Zen w aikido i karate - zen i kobudo


Pewien człowiek uczący się sztuki medytacji channa (czanna, cianna) u chińskiego mistrza po dwóch latach ćwiczeń powiedział do swojego nauczy­ciela: „Mistrzu, tyle czasu przebywałem u ciebie, a nadal nie wiem, czym jest to, czego mnie uczy­łeś. Mistrz spokojnie i z uśmiechem odpowie­dział: Nie martw się. To wszystko jest w tobie”. Zen jest skrótem od japońskiego słowa „zenna”, które oznacza medytację, pochodzi z jogi i sanskrytu znane jako "dhjana" (dhyana/m, pojazd światła), początek wyższej grupy ćwiczeń jogicznych. Filozoficzne podstawy zen, a dokładniej zenna są owocem przemieszania tao­istycznych i konfucjańskich idei z duchowością i mistycyzmem z wedyjskiej jogi. Celem medytacji, zenna, dhjanam, jest osiągnię­cie wyzwolenia jaźni/duszy, czyli stanu nadświadomo­ści, nazywanego olśnieniem (satori), a w jodze samadhi

Mnich Zen w Zazen - Siedzenie w Medytacji - Kyoto Japonia

Nauki Zen należą do buddyjskiego zakonu i szkoły o tej samej nazwie i są rozpowszechnione głównie w Japonii, Chinach, Korei i Wietnamie, a od połowy XX wieku spotyka się je również na Zachodzie i w Polsce. Słowo Zen pochodzi od sanskryckiego słowa dhyana (lub jhana w palijskim), które zostało transkrybowane na język chiński jako channa i na japoński jak joryo (dziorjo, dźorjo) lub zenna, ale używa się tylko skróconej formy tego słowa - Zen lub Zazen - od sposobu siedzenia w medytacji. Zen oznacza spokojne siedzenie, czy też spokojną medytację. Joryo (czytaj: dziorjo) oznacza po japońsku całkowity spokój, przebywanie w całkowitym spokoju. Założycielem tej tradycji w Chinach był wielki indyjski mistrz i patriarcha buddyjski Bodhidharma, który przeniósł nauki Buddhy z Indii do Chin, poprzez Himalaje i Tybet, oczywiście. 

Zasady sztuk walki, w tym aikido, dżudo, karate, kempo, podobnie jak innych dale­kowschodnich sztuk walki, tradycyjnych kobudo, prócz całej mnogo­ści technik ruchu, opierają się także na sferze duchowej człowieka. Ćwiczenia koncentracyjno-medytacyjne, o których mówimy i piszemy w Polsce od 1978 roku, dają możliwość wnikania w psychikę, kie­rowania emocjami i poznawania ogromnego potencjału siły wewnętrznej. Osiągnięcie harmonii ciała, umysłu i ducha (shin-shin toitsu-do) wy­maga pracy i cierpliwości, lecz jego skutki są napraw­dę zbawienne w codziennym życiu oraz w praktyce sztuki walki. 

Młodzi adepci sztuk walki - mylnie uważający, że o wygranej walce decyduje tylko sprawność ciała i siła fizyczna - nie są świadomi, że zarówno w pojedynkach sportowych jak i w obliczu agresji coraz częściej spoty­kanej na ulicach z powodu moralnego zepsucia i narkotycznego zaćpania społeczeństwa, bardzo du­żo zależy właśnie od prawidłowej reakcji psy­chicznej i duchowej. Wewnętrzne wyci­szenie oraz skupienie osiągane poprzez praktykowanie zen, zenna, dhjanam, nie tylko decyduje o jasnym myśle­niu i szybkim podejmowa­niu decyzji, lecz wpływa także na sprawną i właści­wą reakcję ciała i zmysłów. Zdarza się nieraz, że osoby bardzo dobrze wyszkolone fizycz­nie ponoszą w walce klęskę na skutek słabej zdolności opanowywania własnych emocji. Błędem jest jednak nadmierne teoretyzowanie na temat zen czy dhjanam. 

Przykładowo, mistrz Sosai Masutatsu Oyama w swojej książce pt. „Filozofia karate” pisał następująco: „Stan zen osiągnąłem poprzez długoletnie po­święcenie się innym dziedzinom życia. Jako przykład tu może po­służyć mnich zen Fłakuina, którego obrazy wielu krytyków uważa obecnie za bardziej wartościowe od dzieł Picassa. Aby jednak zen objawił się w praktyce, ko­nieczne jest zjednoczenie duchowe. Nie wy­maga ono ani świątyni, ani jakiegoś specjalnego miejsca i nastroju. Praktykować zen może każdy, w obojętnie jakim miejscu. Trzeba tylko oddać się całkowicie jednej czyn­ności, czy to będzie praca w biurze, spożywa­nie posiłku, handel, czy też spotkanie z dziewczyną. Zupełne zjednoczenie psychicz­ne we wszystkich tych sprawach oznacza ćwi­czenie zen. Można to robić w każdym momencie i w każdym miejscu: w laborato­rium naukowca, w bibliotece badacza, na bu­dowie architekta i w szkole podczas nauki”. 

Istota zen, zenna, channa, dhjanam, leży w praktycznym upra­wianiu medytowania, skupienia, koncentracji i w końcu stanu zen, stanu dhjanam. Nie jest taka praktyka jedynie teorią, która można wytłu­maczyć, lecz wewnętrznym doświadczeniem podobnym do przeżywania muzyki czy sztuki albo religijnej kontemplacji bóstwa. Zen nie jest też typową religia, ale raczej postawą życiową, w japońskim wydaniu opartą mocno na buddyzmie ezoterycznym, której ce­lem jest osiągnięcie spontanicznego kontaktu z rzeczywisto­ścią, prowadzącego do przezwyciężania lęków, fobii, obsesji, urazów, wstydu, nieśmiałości, oporu wewnętrznego, złości, zmartwień etc. W olśnieniu, w stanie satori lub głębiej sanmai, jakie daje zen czyli dhjanam, nie ma nic z rozumienia nielogicznego, z teorety­zowania, fantazjowania, rojenia, deluzji ani jakiegoś gdybania. Wiąże się raczej ono z intuicyjnym odczuwa­niem i odbiorem rzeczywistości jaka następuje. 

Celem systemu Zen, podobnie jak w klasycznej Jodze, jest osiągnięcie wyzwolenia, czyli stanu
nadświadomości, zwanej tu olśnieniem, rozświetleniem, po japońsku -„satori" lub „kensio" (kensho). Jest to stan najwyższej integracji i zdrowia psychicznego. Ciekawe jest to, że słowo „kensio" (kensho) oznacza także „radość z pełnego zdrowia". Pewnym błędem jest jednak przesadne teoretyzowanie na temat Zen, czy zamykanie go w jakiekolwiek ramy, tak, jak na poziomie akademickim robimy to z każdym zjawiskiem - Zen bowiem sam w sobie nawołuje do opuszczania wszelkich ram, do wzniesienia się ponad sytuację w której się znajdujemy. Zen zmierza do przeżycia pewnego typu jasności wewnętrznej, a zazen to rodzaj praktyki ukierunkowanej oryginalnie na najjaśniejszy punkt w świadomości, w umyśle i w wewnętrznej wizji. Lęki, obawy, zmartwienia, frustracje, złości i bezsensowne potrzeby (żądze) muszą zostać przezwyciężone. Trzeba umieć dostrzegać coś pociągającego w bardzo prostych rzeczach: trawie, wietrze, przepływającej rzece. Dla kogoś kto chce zrozumieć japońską sztukę, Zen jest niezbędnym kluczem. Można by w tym miejscu wprowadzić małą poprawkę: nie tylko zrozumieć, ale także odczuwać, tu bowiem tkwi sedno sprawy, że łączy się rozumienie i odczuwanie oraz wgląd. Karate było nierozerwalnie związane z praktyką Zen od początku swej historycznej egzystencji. Bodhidharma, indyjski mnich buddyjski, który sprowadził pierwotną formę walki wręcz, wadźramukhi, piorunową pięść do Chin, przybył tam przecież, by nauczać buddyzmu Zen. 

Sensei Masutatsu Oyama twierdził, że jeśli ćwiczy się jedną i tę samą technikę z coraz głębszym skupieniem, dziesięć tysięcy razy, można nagle odczuć jej istotę. Pi­sał: „Ćwiczenia fizyczne tłu­maczą po części siłę karate, ale drugą ważną jej przyczy­ną jest koncentracja psy­chiczna." Aspekty duchowe i umysłowe, wytrwałość i oddanie są akcentowane we wszystkich wschodnich sztukach walki i większości sportów uprawianych w Ja­ponii, w tym takich jak aiki-bujutsu, aikido, ju-jutsu, kyudo, yari-jutsu, kempo czy karate. Jednakże obecnie wielu zagubionych młodych ludzi twier­dzi, iż te sprawy ich nie interesują - chcą się uczyć wyłącznie techniki, co jest rażącym błędem w podejściu. Taka postawa wynika prawdopo­dobnie z tego, że dla mło­dych ludzi umysłowe i duchowe aspekty sztuk walki stanowią abstrakcję, gdyż ich umysły zostały zatrute zbyt dużą ilością alkoholu, narkotyków, środków psychoaktywnych, psychotropów, a część ich kory mózgowej jest przez pijaństwo, narkomanię, psychodelirki czy psychotropy i mnóstwo błędnych koncepcji wyraźnie uszkodzona (mowa tu o zmniejszeniu grubości kory mózgowej z powodu intoksykacji). Innymi słowy, nigdy nie przeżyli oni w sobie skut­ków, jakie te czynniki mogą wywrzeć na ciało człowieka. Być może uważają też na­uczanie elementów duchowych za przyczynę wyimaginowa­nej niższości treningu wschodniego w porównaniu z systemami treningowymi na Zachodzie, a jest dokładnie odwrotnie. 

Mnisi Zen - Ogród Zen - Kyoto Japonia

Mędrcy wschodni twierdzili, że psychiczne centrum organizmu ludzkiego leży w jamie brzusznej, ściślej w okolicy dołu brzucha, pod pępkiem, gdzie joga umiejscawia ośrodek zwany czakrą swadhiszthana, siedzibę jaźni, ego, poczucia ja. Gdy siły umysłu, siły psychiki skoncentrują się na tym miejscu, człowiek znajdzie się w optymalnej kondycji psy­chicznej. Ludzie, którzy zjednoczyli swego ducha, umysł i ciało, nie odczuwają oddzielenia między sobą a światem zewnętrz­nym, czy też między duchem a materią, są mocno zjednoczeni z przyrodą i duchem życia - jak mawiają taoiści. Ćwiczenie ducha wy­maga jednak również ćwiczenia ciała, a joga dla intensywnie medytujących opisuje 84-ry rodzaje pozycji ciała wymagających giętkości, siły i wytrzymałości znanych jako asanam. Niestety, zbyt wielu filozofów studiujących dziś słowo Tao, Do, nauki Buddy i Bodhidharmy, nie zwraca uwagi na ćwiczenia fizyczne zalecane przez wszystkich tych myślicieli, podobnie jak ćwiczący na Zachodzie jogę ubzddurali sobie, że są to same asany i zapominają o praktyce skupienia oraz medytacji, o dhjanam czyli o zen, zenna (channa). Zaniedbywanie obu aspektów tych wieczystych i dobroczynnych filozofii może po części tłumaczyć niedolę współczesnego człowieka. 

Ogólne zasady dla początkowej praktyki zen (zenna), chan (channa) czy dhjanam są następu­jące: zajęcia powinny odbywać się w pomieszczeniu, w któ­rym panuje cisza i dobrze wywietrzonym; na podłodze kładzie się matę lub koc i siada ze skrzyżowanymi nogami (pozycja lotosowa) albo w siadzie japońskim (seiza) zwanym siadem klęcznym; tułów należy trzymać pro­sto, ręce zaś zwarte lub skrzyżowane w naturalny sposób; oczy powinny być zamknięte (często zdarza się tak, że pod­czas medytacji człowieka ogarnia senność, ale jest to sprawą normalną i trzeba to pokonać siłą woli). Może być jednak tak, że oczy są lekko przymrużo­ne i wzrok skoncentrowany na punkcie usytuowanym w od­ległości metra od twarzy (może to być na przykład koralik albo punkt na ścianie). W jodze tradycyjnie skupiamy wzrok na płomieniu ognia w lampce oliwnej lub świecy, najlepiej woskowej. Po przyjęciu skrzyżnej lub klęcznej postawy zwanej wygodną (sukha-asanam) można rozpocząć medy­tację. Należy zachować całkowity bezruch ciała, któremu towarzy­szy wolny, spokojny oddech przez nos. Ubrani jesteśmy w stroj naturalny, przewiewny, nieobcisły, unikamy materiałów sztucznych i elestycznych, unikamy materiałów ściśle przylegających do ciała, z długimi nogawkami i rekawami, a stopy są bose, bez skarpetek. Typowe stroje do ćwiczenia dżudo (judo), karate czy aikido są doskonałe, także włącznie z hakamą. W celu rozproszenia myśli i senności można stosować następujące zabiegi techniczne:

1. Susukukan - liczenie w myśli oddechów (zwykle od 1 do 10 lub od 1 do stu),
2. Juisokukan (Dżuisukukan) - koncentracja na poszczególnych fazach od­dychania, 
3. Shikantaza (Śikantadza) - wytwarzanie próżni czy przestrzeni wewnętrznej. 

Badania naukowe nad medytującymi wykazały, że dla początkujących i nie posiada­jących nauczyciela osób, medytowanie w nadmiarze może być czasami trochę niebezpieczne, gdyż mogą pojawiać się stany wnętrza, coś jak pułapki, których bez pomocy osoby o dużym doświadczeniu nie da się przejść ani ominąć. Czas medytacji powinien trwać w takich przypadkach od kilku do kilkunastu minut, najlepiej rano al­bo w porze wieczornej. Najlepsze długości czasu do medytacji to 20-30 minut lub rundy po 24 minuty albo dłuższe po 48 minut (1/60 lub 1/30 doby licząc 24 lub 48 minut). Okres świtu oraz zmierzchu uchodzi za najlepszą porę do medytacji. Konieczna jest przy tym systematycz­ność wykonywania ćwiczeń. Dopiero po kilku miesiącach treningu obserwuje się trwalsze efekty praktyki zen-na, chan-na, dhjanam.

Zen budoka, karateki, dżudoki czy aikidoki, nie jest drogą łatwą ani szybką, wymaga wprowadzenia w życie takich cnót jak surowa prostota życia, pokora, skromność, odwaga i bezinteresowność. Budo i kobudo, w tym karate czy aikido, odrzucające praktykę Zen jest zaledwie ograniczonym kursem samoobrony. Jak mówi mistrz Masutatsu Oyama: „Człowiek pragnący podążać drogą karate nie może sobie pozwolić na zaniedbanie Zen i treningu duchowego". Ciągle ćwiczenie, bez rozpraszania uwagi, wiedzie do spójności duchowej i uwalniania od własnego Ja, od Ego (stajemy ponad ego/tyzmem). W budo, karate czy aikido, Zen uczymy się poprzez własne ciało, zdobywamy najpierw wyostrzoną świadomość fizyczną (często po bolesnych próbach zablokowania skutecznych ataków partnera), powoli zaczynamy panować nad własnym ciałem, nabywamy koordynację niezbędną do wykonania trudnych technik karnie, na nowo oceniamy wymagania i reakcje naszego ciała. Poszerzają się granice naszej wytrzymałości na wysiłek i ból. Pojawia się ufność we własne siły i możliwości. Jeśli tylko wystarczy nam sił i cierpliwości, by ćwiczyć intensywnie i długo postęp w sztukach budo i kobudo skutkuje wyciszeniem dekoncentrującej nas samoświadomości. I tak dochodzimy do stanu, w którym Zen i Karate to rzeczywiście jedno i to samo. Stan ten nazywają co niektórzy „postrzeżeniem własnej prawdziwej twarzy. 

Po ustaleniu się w wyprostowanej, siedzącej pozycji i podążaniu za regularnością oddechu umysł jednoczy się z ciałem, przestaje „błąkać się” w procesach myślowych, więc zacierają się mechanizmy „dualności”, a wewnętrzny dialog traci na sile. Nawyki, stereotypy, uprzedzenia, habitusy czy inne zastałe konstrukcje mentalne tracą swoje znaczenie, kiedy uregulujemy oddech i odblokujemy przepływy ki (qi, chi, prany) w ciele. Nie jest zazen próbą unicestwienia procesów myślowych czy dążeniem do spowolnienia funkcji życiowych i nie jest próbą izolacji od rzeczywistości. Oryginalne słowo w sanskrycie, dhjanam, oznacza dhi - światłą myśl, jasny obraz, a yana - pojazd, płynięcie - co razem daje pojazd światła, jasnej myśli, myśli, która jest świetlista, jaśniejąca (np. punkt światła, blask narastającego świtu etc). 

Słowo sesshin - wspólne siedzenie grupy medytujących - złożone jest z dwóch ideogramów chińskich, których znaczenie jest wielorakie. Pierwszy z nich to setsu (dosł. „połączyć ze sobą”), oznaczające „zjednoczenie”, lecz również „przyjęcie”, „dotknięcie” i „kontynuację”. Kolejny z ideogramów, shin (dosł. „umysł” lub "serce"), odnosi się do postrzegania umysłu/serca w różnych aspektach jednostkowych i uniwersalnych. Można więc powiedzieć, że sesshin jest okazją do zjednoczenia tych dwóch: wszech-umysłu (tzw. wielkiego umysłu, który bywa metaforycznie objaśniany przez analogię np. z bogiem, buddą, uniwersum itp.) z umysłem „zwyczajnym” praktykującego (tzw. małym umysłem, na który składają się myśli, odczucia, emocje i różne osobiste uwarunkowania). Oryginalnie, Dźiwah - Jaźń, Dusza, łączy się z Atman - Duchem, Wyższą Jaźnią, Nadjaźnią czy Nadduszą. Ważnym elementem w czasie sesshin są mowy Dharmy (teishō) wygłaszane przez mistrza zen oraz osobiste spotkania z mistrzem (dokusan, w sanskycie "darśan"). Dobrym okresem intensywnego sesshin jest sześć lub siedem tygodni, jednak na Zachodzie zwykle zaczyna się od trzech do pięciu dni, potem przez okres tygodnia lub dziesięciu dni, czasem 15 dni (pół Księżyca) oraz 21 dni czyli trzy tygodnie. Zanim podejmiemy dłuższe sesshin, potrzeba przejść jakieś zapoznanie z zazen, z siedzeniem w medytacji, z dhjanam. 

Psychologiczne zasady aikido, dżudo, karate czy kempo wiążą się z koncentracją, poczuciem wewnętrznego spokoju oraz pewnością siebie. Czynniki psychologiczne odgrywają w walce bardzo istotną rolę. Jak już wspomniano, w wielu wypadkach wygrywa stro­na silniejsza psychicznie, nawet gdy przewaga fizyczna leży po stronie przeciwnika. Tę siłę psychiki Japończycy wyjaśnia­ją obrazowo. 

Mizu-no kokoro (duch jak woda)

Wyrażenie to można tłumaczyć, że duch dobrego aikidoki, dżudoki czy karate­ki, ogólnie budoki, podobny jest do spokojnej i cichej tafli jeziora. Zarówno pojęcie mizu-no-kokoro jak i tsuki-no-kokoro podkreślane były w naukach dawnych mistrzów karate, aikido, ju-jutsu, kyudo etc. Zgłębiając myślo­wo tę symbolikę należy zauważyć, że gładka powierzchnia wo­dy odbija wiernie obrazy wszystkich przedmiotów w jej zasięgu. Umysł będący w stanie niezmąconym potrafi przewi­dzieć intuicyjnie wiele zdarzeń, a w wypadku walki aikidoka czy karateka, budoka, zdolny jest wyprzedzić reakcję przeciwnika w sposób natych­miastowy i dokładny. I odwrotnie - jeśli budoka nie będzie właściwie skoncentrowany, zarówno w defensywie jak i w ofensywie, popełni błędy wiodące do jego zguby. 

Tsuki-no-kokoro (duch jak księżyc)

Podobnie jak Księżyc oświetla swym blaskiem wszystko, co kryje się w ciemności nocy, tak dobry budoka, aikidoka, dżudoka czy karateka, widzi każdy ruch przeciwnika. Będzie on skoncentrowany na każdym geście oso­by, z którą toczy pojedynek. Przy takim nastawieniu zwycięstwo jest rzeczą nieomal pewną. Chmury przesłaniające światło Księżyca po­równywane są do nerwowości, która staje na przeszkodzie przewidywania reakcji przeciwnika. Atak na słaby punkt oraz prawidłowe zastosowanie techniki są wówczas niemożliwe. 

Istotą duchowej, wewnętrznej praktyki zen czy dhjanam jest rozpoznanie pierwotnej, prawdziwej natury, esensji własnej istoty, duszy czy jaźni. Nie oznacza to jednak, że wystarczy po prostu usiąść na poduszce i już można zacząć praktykować zazen (siedzenie, asanam). Prawdziwa praktyka zen, chan czyli dhjanam opiera się na trzech elementach:

+ na naukach i instrukcjach,
+ na medytacji (zazen, asanam) oraz
+ na kompetentnym, autentycznym nauczycielu (roszi, ryszi). 

Zen jest sztuką wglądu w naturę wszystkich zjawisk i wskazuje drogę ze stanu zniewolonego umysłu do prawdziwego duchowego wyzwolenia. Pozwala nam powrócić do źródła samego życia, uwalnia z jarzma, pod wpływem którego zwykle cierpimy w tym świecie. Można powiedzieć, że zen uwalnia energię, która naturalnie jest w każdym z nas, choć niedostrzegana i zamknięta przez nas samych. Nie dostrzegamy tego, że jesteśmy całkowicie pełni i zdolni do wielkiego współczucia. Nasze działania wynikające z niewiedzy zamiast dać nam i innym szczęście, odnoszą zwykle odwrotny skutek. 

Wyjaśnienie: słowo “Roshi” (Roszi, Rosi) pochodzi z języka japońskiego i oznacza dosłownie “starego” lub “czcigodnego” nauczyciela. Na Zachodzie przyjęło się tłumaczenie tego tytułu jako “mistrz zen”, jednak jego oryginalem jest sanskrycki termin Ryszi (Rishi, Rshi) oznaczający Mistrza Mądrości, Mistrza Dharmy, a "Roshi" to japońska wymowa słowa Ryszi (Rishi, Rshi). 

Wiosną setki kwiatów,
Latem rześki wiatr,
Jesienią księżyc nad polem,
A zimą płatki śniegu.
Jeśli bezużyteczne sprawy 
nie zaśmiecają twojego umysłu
Każda pora, to cudowna pora.
--- Mumon-kan 

Bezpośrednie wskazanie na ludzki umysł/serce (hridaya)
Ujrzenie własnej natury (svarupam) i osiągnięcie stanu Buddhy! 
--- Bodhidharma 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Marek Trymbulak - 5 dan aikido - odszedł w 2023 roku

Bochnia - zmarł znany trener aikido i fizjoterapeuta Marek Trymbulak  W niedzielę dnia 3 września 2023 roku po długiej i nierównej walce z c...